Po tragicznym wypadku, do jakiego doszło na autostradzie w Chorwacji, stan 19 osób nadal jest ciężki. W kilku przypadkach trwa walka o życie. Wciąż nie są znane przyczyny wypadku. Firma przewozowa zostanie skontrolowana.
Tylko cztery osoby wróciły jak dotąd do Polski spośród uczestników tragicznej pielgrzymki do Medjugorje – autokar wiozący jej uczestników rozbił się 6 sierpnia z nieznanych przyczyn na autostradzie pod Zagrzebiem. 12 osób nie żyje pozostali są w szpitalach i choć jako ciężki określany jest stan tylko 19 z nich, to ci lżej ranni również nie są jeszcze w stanie pozwalającym na powrót do kraju, jak informował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Misja z poszkodowanymi w wypadku w Chorwacji wylądowała w Warszawie. Pacjenci cały czas pozostają pod opieką lekarzy i psychologów. pic.twitter.com/4W2zB9OjFL
— Marcin Przydacz (@marcin_przydacz) August 6, 2022
Osoby w najgorszym stanie przebywają w szpitalach w Zagrzebiu, głównie na oddziałach traumatologii, jak wyjaśnił w TVN24 Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wielu odniosło lżejsze obrażenia i ich największym problemem jest szok powypadkowy. Ale kilka osób znajduje się w stanie bardzo poważnym i chorwaccy lekarze toczą o ich życie zaciętą walkę.
Ile jest takich osób? Tego rzecznik nie powiedział, ponieważ, jak podkreślił nie jest do tego upoważniony. Zaznaczył jednak, że minister zdrowia Adam Niedzielski miał okazję obserwować wysiłki chorwackich specjalistów podczas swojej wizyty we wszystkich szpitalach, w których przebywają ranni Polacy.
https://twitter.com/a_niedzielski/status/1555996937035419650
Radio Zet poinformowało dziś, że firma przewozowa z Płońska, która dostarczyła autokar do przewozu pielgrzymów do Medjugorje, zostanie poddana szczegółowej kontroli. Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego, już wydał taką dyspozycję, jak powiedział w radiu. Podczas kontroli ma zostać sprawdzona dokumentacja, a szczególnie to, czy były przestrzegane normy czasu pracy kierowców, i to na rok wstecz. Jacek Antoszkiewicz, szef firmy, zapewnił portal money.pl, że autokar miał aktualne badania techniczne, był sprawny, kierowcy – doświadczeni i na pewno to nie ich zmęczenie było powodem wypadku.