Matka dziewięcioletniego Oliwiera, który zaginął w Zakopanem i odnalazł się następnego dnia, została zatrzymana przez policję na 48 godzin. Gdy zgłosiła zaginięcie syna, miała 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Przypomnijmy: Oliwier wraz z matką przyjechali do Zakopanego autobusem 14 sierpnia około godziny 17.00. Już po drodze z dworca matka straciła chłopca z oczu, ale policję powiadomiła o tym dopiero wieczorem, tuż przed 22.00. I była już wtedy pijana.
Chłopiec tymczasem błąkał się po Krupówkach, aż zaopiekowało się nim dwóch bezdomnych. Spędził noc w jednym z pustostanów, a rano jego opiekunowie całego i zdrowego przekazali go napotkanemu patrolowi policji. Tę wersję potwierdziła prokuratura.
Jak informuje Onet, policjanci zdecydowali o zatrzymaniu matki Oliwiera na 48 godzin. Funkcjonariusze zamierzali poczekać, aż wytrzeźwieje i będzie w stanie złożyć zeznania i dopiero po ich wysłuchaniu zadecydują, czy postawią jej zarzuty i złożą wniosek o tymczasowy areszt, czy też będzie mogła odpowiadać z wolnej stopy. Nie wiadomo, czy kobieta była pijana już podczas zaginięcia dziecka, czy upiła się dopiero potem.
Podejrzenia policjantów zwrócił też fakt, że w zasadzie nie wiadomo, po co kobieta przyjechała z dzieckiem do Zakopanego, jak powiedziała Onetowi Barbara Bogdanowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. Mógł to być wyjazd wakacyjny, ale dlaczego w takim razie nie mieli nigdzie zarezerwowanego noclegu?
To tylko kilka z wielu pytań, na które prokuratura chce otrzymać odpowiedzi, gdy matka Oliwiera będzie w stanie zeznawać. Sam Oliwier przebywa obecnie w rodzinie zastępczej. Tak zadecydował Sąd Rodzinny w Zakopanem.