Jak powiedział Adam Glapiński, szef NBP podczas konferencji prasowej, gospodarka zbliża się do końca pewnego cyklu i podwyżek stóp już nie będzie. Jego zdaniem latem inflacja osiągnie szczyt, a później będzie się stabilizować – o ile nie dojdzie do nieprzewidzianych wydarzeń.
Prezes zapowiedział też, jak podaje money.pl, że być może już pod koniec przyszłego roku stopy procentowe będzie można zacząć obniżać, bo na ten termin wskazują analizy. Zapewnił jednocześnie, inflacja w przyszłym roku będzie pod kontrolą i zacznie spadać do poziomu około 6 proc. Przypomnijmy, że w maju było to prawie 14 proc.
Adam Glapiński zwrócił uwagę, że inflacja to nie tylko polski problem, ale całego świata, co jest związane z wojną, kryzysem energetycznym i zakłóceniem w łańcuchach dostaw. Ponieważ brakuje materiałów i komponentów, a koszty transportu rosną – rosną też ceny gotowych towarów.
Jednak i tak polska gospodarka znajduje się wśród najszybciej rozwijających się gospodarek świata, odnotowała wzrost o 8 proc. w porównaniu do stanu sprzed pandemii. A wiele innych krajów jeszcze nie odrobiło pandemicznych strat.
Dlaczego więc inflacja nie spada mimo tak dobrej sytuacji gospodarczej i podnoszeniu stóp procentowych? Bo, jak uważa prezes, to proces, który działa z opóźnieniem i jego efekty nie są tak od razu widoczne. Ale jak już będzie widoczny – to na stałe. Właśnie po to były podwyżki stóp procentowych, by osiągnąć taki efekt, choć to ciężka próba, na przykład dla tych, którzy mają kredyty. Jednak innego wyjścia nie było i wszystkie banki centralne na całym świecie podnoszą stopy procentowe.
Prezes odniósł się też do zarzutu, że NBP za późno zaczął podnosić stopy – nazwał go “absurdalnym” i “kłamstwem”, a drugim kłamstwem nazwał opinię, że z powodu spóźnienia z podwyżką stóp mamy teraz tak wysoką i uporczywą inflację. Stwierdził, że wcześniej niż my stopy procentowe zaczęli podnosić Czesi, ale nie wpłynęło to na poprawę ich sytuacji gospodarczej. Zapewnił, że w Polsce zaczęto podnosić stopy w odpowiednim momencie, a kłamstwa powtarzają osoby, które nie znają się na polityce pieniężnej.
Prezes przyznał też, że wojna na Ukrainie ma ogromny wpływ na stan naszej gospodarki i stąd też ta niepewność, jak rozwinie się sytuacja w najbliższym czasie – bo nie wiemy, jak potoczy się wojna. Jednak mimo że to trudna sytuacja, to z pewnością damy radę obronić gospodarkę.
Adam Glapiński zapowiedział też, że NBP działa i będzie działał tak, by spowolnić wzrost gospodarczy, co oczywiście odbije się na poziomie PKB, który może spaść do 4 proc. Jednak nie ma innego wyjścia, jeśli się chce obniżyć inflację.
Dziennikarze pytali prezesa o projekt zastąpienia wskaźnika WIBOR, o którym premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że jest zbyt wysoki i niekorzystny dla klientów, a także o projekt wakacji kredytowych – jednak Adam Glapiński nie chciał oceniać rządowych pomysłów. Stwierdził jedynie, że jest przekonany, iż rząd wie, co robi.