Do zdarzenia doszło w miejscowości Jastrowie w województwie wielkopolskim. Ktoś zniszczył pasiekę i skazał tysiące pszczół na śmierć. Policja prosi o pomoc w ustaleniu sprawcy.
Pan Kazimierz z Jastrowia od niemal 20 lat prowadzi amatorsko pasiekę. Do tej pory nie było problemów z sąsiadami, pszczoły nikomu nie przeszkadzały, nikt nie zgłaszał zastrzeżeń. Wraz z nadejściem nowego roku, okazało się, że pasieka została niemal doszczętnie zniszczona.
2 stycznia, podczas spaceru w okolicy ogródków działkowych pan Kazimierz dokonał makabrycznego odkrycia. Pasieka została zdewastowana, a wokół poprzewracanych uli leżały tysiące zamarzniętych owadów. Teren pasieki jest ogrodzony, a furtka była zamykana.
Jak przyznaje rodzina pszczelarza-amatora, do dewastacji doszło najprawdopodobniej w noc sylwestrową. O sprawie natychmiast powiadomiono policję, która przyjechała na miejsce zdarzenia. Dwa dni później właściciel pasieki złożył obszerne wyjaśnienia. Straty oszacowano na kwotę ok. 4,8 tys. zł. Nic jednak nie wyrówna strat wyrządzonych przyrodzie.
– Poszukujemy świadków tego zdarzenia, stąd nasz apel: jeśli ktoś posiada wiedzę o okolicznościach tego zdarzenia, bądź ma informacje, które pomogą w ustaleniu sprawcy to powinien się zgłosić do komisariatu w Jastrowie lub komendy w Złotowie – przekazał podkom. Maciej Forecki, rzecznik złotowskiej policji.
Pan Kazimierz odziedziczył trzy ule po swoim ojcu. Nie chciał ich likwidować, bo żal mu było pracy włożonej w hodowlę pszczół. Wkrótce pasieka zaczęła się rozrastać i z kilku uli zrobiło się kilkanaście. Niestety, komuś przeszkadzała amatorska pasieka i postanowił ją zniszczyć. Po sylwestrowej nocy przetrwały już tylko dwa ule, ale nie ma pewności, czy pszczoły wewnątrz przeżyły atak wandala. ”O tym w jakim są stanie przekonamy się dopiero wiosną” – powiedziała córka pszczelarza.
Źródło: tvn24.pl