Rostisław Smirnow, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, zapowiedział ukraiński kontratak na wszystkich frontach jeszcze tego lata. Ofensywa ma się rozpocząć na przełomie czerwca i lipca, a obecnie celem armii jest zadanie jak największych strat wrogowi.
Jak podała agencja Ukrinform, Smirnow podczas wywiadu w ukraińskiej telewizji powiedział, że obecnie Ukraińcy dostają coraz lepszy, skuteczniejszy sprzęt, którym uczą się posługiwać, mają też rezerwy ludzkie, które chcą walczyć – a tego wszystkiego brakuje Rosji. Mobilizacja, wbrew oczekiwaniom, nie została ogłoszona podczas przemówienia Putina 9 maja, bo prezydent Rosji obawiał się reakcji społeczeństwa, które akceptuje “operację specjalną”, ale mogłoby nie zaakceptować prawdziwej wojny z powszechną mobilizacją i perspektywą wielu zabitych na froncie.
Rosja nie ma więc możliwości, by oficjalnie wzmacniać szeregi swojej armii. Oczywiście może prowadzić tajną mobilizację i na pewno to robi, jednak tajna mobilizacja nie może być – i nie jest – tak skuteczna jak mobilizacja powszechna.
Siły Ukrainy rosną, Rosji maleją i wkrótce Ukraińcy zaczną dominować na froncie, jak uważa doradca. Obecnie cele jest zadanie jak największych strat wrogowi, a na przełom czerwca i lipca jest planowany kontratak na wszystkich frontach.
Jednak Smirnow zastrzegł, że choć już można mówić o zwycięstwie strategicznym Ukrainy i jej rosnącej przewadze na froncie, to jednak nie musi to oznaczać szybkiego końca wojny. Jego zdaniem walki na froncie potrwają jeszcze kilka miesięcy.