Zakład Ubezpieczeń Społecznych wspólnie z ministerstwem rodziny przygotowują dużą reformę emerytalną. Możliwość wypłaty emerytury tylko raz w roku to jedno z proponowanych rozwiązań.
Największym problemem – zdaniem pracujących nad reformą – nie jest jednak to, jak podnieść najniższe świadczenia, które dostaje obecnie ok. 310 ooo osób, czyli jedna dziesiąta emerytów. Zajmują się co prawda tymi tzw. groszowymi emeryturami, owszem, ale tylko pod kątem kosztów, jakie trzeba ponosić wypłacając świadczenie. Koszt obliczenia i wypłaty świadczenia wynoszącego… 2 grosze, bo i takie się zdarzają, jest dokładnie taki sam, jak świadczenia wynoszącego 2 000 miesięcznie.
Jeden z wariantów reformy zakłada, że emerytur groszowych będzie mniej, bo prawo do wypłaty emerytury przysługiwałoby dopiero po 5 latach pracy. Ale co z tymi, którzy na przykład przepracują 4 lata? Mogą nie dostać emerytury w ogóle, ale przecież płacili składki przez te 4 lata. To co ze składkami? Tu rozważane są kolejne opcje, jak te pieniądze zwrócić: czy jednorazowo, czy na raty.
Związkowcy proponują też, by osoby dostające najniższe emerytury, czyli kobiety 117 zł miesięcznie i mniej, a mężczyźni 141 zł i mniej, dostawałyby wypłatę raz w roku, wtedy jej koszt byłby niższy i nie byłoby to takim obciążeniem finansowym dla ZUS. Zgodnie z inną propozycją tych najniższych emerytur nie wypłacałby ZUS, ale ośrodki pomocy społecznej.
Który wariant zwycięży – nie wiadomo, ale urzędnicy zapowiadają, że przygotują ich kilka, by było nad czym dyskutować.
Obecnie emerytura minimalna wynosi 1250,88 zł brutto.
Źródło: Fakt
