Jeśli ktoś jest już na etapie planowania wakacyjnych wojaży – powinien zacząć od sprawdzania cen. Słaby złoty, globalna inflacja i ogólnie zła sytuacja gospodarcza sprawiają, że mogą to być bardzo drogie wakacje. Znacznie droższe niż planowaliśmy.
Jak informuje “Fakt”, Paweł Majtkowski, analityk rynków eToro, zwraca uwagę, że słaby złoty mocno podniesie nam ceny wakacyjnych wyjazdów za granicę, do strefy euro. W tym roku za wakacje wartości 1000 euro zapłacimy 4670 zł, a w 2019 roku było to 4300 zł. Koszt wypoczynku w strefie euro wzrósł więc o 9 proc. To sporo.
Powodem wzrostu cen jest głównie globalny wzrost cen ropy naftowej, co przełożyło sie na ceny paliw, a razem z nimi na ceny transportu, żywności, no i oczywiście koszty wycieczek turystycznych. Ale ma na to wpływ także przerwanie światowych łańcuchów dostaw, z powodu najpierw pandemii, a później wojny, co sprawia, że niektórych towarów nie ma, a inne są dostępne w ograniczonym zakresie – a więc droższe. Kłopot jest na przykład z samochodami, których produkcja stanęła w czasie pandemii.
W dodatku, jak zauważa analityk, problemem nie jest tylko spadek wartości złotego, ale i to, że jego kurs podlega znacznie większym wahaniom niż zwykle. To skutek wojny na Ukrainie i efekt pandemii – ale także ostrożność ze względu na obawy o przyszłość gospodarki. A wahania kursów sprawiają, że turystyka kosztuje więcej i te koszty zazwyczaj są przerzucane na klienta. Najmniej odczujemy różnicę w Turcji, ponieważ tam inflacja przekracza 60 proc., więc osłabienie lokalnej waluty częściowo rekompensuje wzrost cen. Ale także i tam zauważymy podwyżki.
Trudna sytuacja gospodarcza oznacza też wzrost cen towarów i usług, co także podwyższy na ceny wakacji, w dodatku także tych w kraju, bo Polska jest jednym z tych państw, gdzie ceny rosną najbardziej. Nie uciekniemy więc od drożyzny jadąc nad polskie morze, w góry czy nad jeziora. Bo wszędzie tam ceny noclegów, wyżywienia i oczywiście obowiązkowych gofrów uderzą nas po kieszeni.
