Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała do sądu akt oskarżenia wobec 39-latki, która w listopadzie 2019 roku udusiła swojego 10-letniego syna. Kobieta przyznała się do winy. Grozi jej kara dożywotniego więzienia.
Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku w jednym z lubelskich hosteli, do którego kobieta przyjechała 26 listopada ze swoim synem. Trzy dni później, 29 listopada Monika S. udusiła 10-letniego chłopca.
Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta najpierw zawiązała ręcznik na szyi syna, a następnie przyciskając jego klatkę piersiową swoim ciałem spowodowała liczne obrażenia. Na skutek powstania wielu wybroczyn, wylewów i rozedmy płuc, chłopiec zmarł.
W toku czynności ustalono, że kobieta działała w zamiarze pozbawienia syna życia.
– Akt oskarżenia przeciwko Monice S. skierowany został do Sądu Okręgowego w Lublinie – poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
W toku śledztwa, 39-letnia Monika S. przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia dotyczące okoliczności, które skłoniły ją do zabicia syna. Opisała również sam przebieg makabrycznej zbrodni. Policja nie ujawniła zeznań kobiety.
Biegli z zakresu psychiatrii i psychologii, którzy badali podejrzaną uznali, że w chwili dokonania przestępstwa była w pełni poczytalna. Uznali również, że bez przeszkód może uczestniczyć w postępowaniu sądowym.
Sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec 39-latki areszt tymczasowy, w którym przebywa od chwili popełnienia zbrodni. Grozi jej kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Jednocześnie przeciwko Monice S. toczy się postępowanie przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód w sprawie przywłaszczenie ponad 200 tys. zł z kasy Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta, gdzie pełniła funkcję prezesa. Jak wynika z ustaleń śledczych Monika S. zabrała z kasy 180 tys. zł, a ponadto wspólnie z dwiema pracownicami fałszowała dokumenty dotyczące wypłacania zapomóg. W ten sposób przywłaszczyła kolejne 24 tys. zł.
Monika S. jest również oskarżona o wyłudzenie kredytów z banków na łączną kwotę niemal 400 tys. zł. Kobieta podejrzewana jest o wystawianie fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu w Bractwie Św. Alberta i wysokości zarobków, na podstawie których były zaciągane kredyty. Za swoją ”działalność” 39-latka otrzymywała pieniądze od kredytobiorców.
Źródło: tvn24.pl