Więcej

    Przerażające sceny na granicy. Strażnicy bili migrantów (wideo)

    Krzyki kobiet i dzieci, krew migrantów zaplątanych w koncertinie i polscy pogranicznicy wzywający pomoc medyczną. Łukaszenka nadal wysyła migrantów do Polski i na granicy dochodzi do przerażających scen.

    Wojna na Ukrainie odwróciła naszą uwagę od granicy z Białorusią, ale nadal dochodzi tam do dantejskich scen, gdy białoruscy pogranicznicy wpychają migrantów siła na koncertiną, by zmusić ich do przejścia na polską stronę nie patrząc na to, że żyletki ranią ich ciała do krwi.

    Takie sytuacje powtarzają się regularnie, jak twierdzą wolontariusze organizacji pozarządowych, nadal dyżurujący na granicy. Jeden z nich, Mariusz Kurnyta zwany Człowiekiem Lasu, przekazał telewizji Biełsat otrzymane anonimowo nagranie, na którym widać, jak białoruscy pogranicznicy zmuszają do przejścia przez granicę grupę migrantów.

    Słupek graniczny ma numer 417, co oznacza, że do zajścia doszło w okolicach Białowieży lub Dubicz Cerkiewnych. Anna Michalska, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej, potwierdziła Onetowi, że zajścia miały miejsce 18 maja. Według niej Białorusini wepchnęli na koncertinę pięciu mężczyzn i dwie kobiety, obywateli Kuby. Kopali ich, bili pałkami i szarpali nie patrząc na to, że koncertina rozrywa im skórę. Świadkami zdarzenia byli polscy pogranicznicy i żołnierze. To oni widząc krew na ogrodzeniu wezwali pomoc medyczną dla cudzoziemców.

    Na nagraniu słychać krzyki, także tych kobiet, płacz dzieci w tle, a także rozmowę polskiego strażnika, który prosi o pomoc medyczną. Ludzie zostali wepchnięci w druty tak, że znaleźli się po polskiej stronie, ale nie mogą się ruszyć, bo koncertina rozrywa im ubrania i skórę, mają wplątane także włosy.

    Gdy Białorusini odeszli zabierając dwóch migrantów, Polacy pomogli pozostały zaplątanym w koncertinę. Wszyscy zostali opatrzeni. A że nie wymagali pomocy medycznej i – jak twierdzi rzeczniczka straży granicznej – nie chcieli prosić o ochronę międzynarodową, więc zostali wysłani z powrotem na Białoruś.

    Wolontariusze znad granicy twierdzą, że nie mają z nimi kontaktu, choć sporo Kubańczyków pojawiło się na granicy od wiosny. Nie wiadomo, co się stało z tą grupą, w której były także, sądząc z nagrania, dzieci, oraz z tą kobietą w ciąży.

    Według Biełsatu Łukaszenka rozpowszechnia informacje, że to Polacy wysyłają migrantów na Białoruś uzbrajając ich w kanistry z gazem, kamienie i kije. Polska straż graniczna zwróciła się do białoruskiej o wyjaśnienia tej sytuacji, zapytała też, co stało się z Kubańczykami. Strona białoruska odpowiedziała, że bada tę sprawę.

    WiadomościPrzerażające sceny na granicy. Strażnicy bili migrantów (wideo)