31-letni Mateusz wyszedł z domu w Białce w sobotnie popołudnie, 13 listopada, tak jak stał: bez butów i w bieliźnie. Od tego czasu nie nawiązał kontaktu z rodziną. Bliscy powiadomili policję.
Funkcjonariusze wszczęli poszukiwania mężczyzny. Udało się ustalić, że poszedł w kierunku osiedla Lasikowa, ale dokąd udał się później – nie wiadomo. A biorąc pod uwagę porę roku i to, że praktycznie nie miał ubrania, na poszukiwania nie było wiele czasu…
W poszukiwania w okolicznych lasach zaangażowali się nie tylko policjanci, ale też strażacy, przyjaciele i krewni zaginionego Mateusza, a także grupy poszukiwawczo-ratownicze z Kęt oraz Myślenic. Pomagała także Grupa Beskidzka oraz Grupa Podhalańska GOPR.
https://www.facebook.com/grupabeskidzkagopr/posts/4866124936732342
Poszukiwania trwały sześć dni. Korzystano z dronów, psów tropiących, quadów, a poszukujący na piechotę przemierzali też okoliczne lasy. Niestety, udało się odnaleźć już tylko ciało Mateusza w jednym z zalesionych wąwozów niedaleko osiedla Lasowa. Rodzina potwierdziła jego tożsamość, a badania wstępnie wykluczyły, by do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie.
Źródło: Fakt.pl