Rośnie liczba zakażonych koronawirusem. Po raz pierwszy od początku pandemii, liczba dobowych zachorowań przekroczyła 3000. W szpitalach sytuacja zaczyna robić się trudna, coraz więcej łóżek jest zajętych, a liczba nowych pacjentów wciąż rośnie. Szpital w Radomiu już teraz przyjął więcej pacjentów niż powinien.
Radomski Szpital Specjalistyczny im. Tytusa Chałubińskiego od 28 września przestał był wyłącznie szpitalem jednoimiennym. Chorzy zarażeni koronawirusem mają do dyspozycji tylko oddział zakaźny, na którym jest zaledwie 26 łóżek. Na dzień dzisiejszy na oddziale jest już hospitalizowanych 27 osób.
– Zgodnie z wytycznymi sanepidu musieliśmy przygotować miejsca na innych oddziałach. Co mamy zrobić, kiedy karetka przywozi chorego z niewydolnością oddechową? Przyjmujemy, bo nie ma go gdzie odesłać – mówi w rozmowie z echodnia.eu wiceprezydent Radomia Jerzy Zawodnik.
Jak przewiduje wiceprezydent, szczyt zachorowań jest dopiero przed nami, a szpital już nie ma wolnych łóżek na oddziale zakaźnym. Personel szpitala przekształca izolatki i pokoje na innych oddziałach, przygotowując się na przyjęcie kolejnych pacjentów zarażonych koronawirusem.
Oprócz łóżek brakuje też wykształconego personelu medycznego, szczególnie specjalistów chorób zakaźnych, ale również intensywnej terapii, na której przebywają pacjenci pod respiratorami. Zdaniem wiceprezydenta Radomia, na szpitale jednoimienne powinny być przekształcane placówki w mniejszych miastach, co pozwoliłoby dużym szpitalom w większych miastach przyjmować również pacjentów z innymi schorzeniami. Niestety, rządzący zapominają o tych pacjentach, którzy często nie mogą szybko i sprawie otrzymać podstawowej opieki medycznej. – Gdzie ci pacjenci mają być diagnozowani, skoro nie mogą dodzwonić się do lekarza rodzinnego, nawet jeśli podejrzewają, że się zarazili? 30 do 50 prób połączenia się z gabinetem, to jest absurd – zaznaczył wiceprezydent Radomia.
Źródło: wp.pl