O zbieraniu chrustu w internecie krążą setki memów, tymczasem Polacy przyjęli ofertę rządu jak najbardziej dosłownie i ustawiają się w kolejkach po chrust. W Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku tworzone są listy oczekujących, tylu jest chętnych.
Chrust można zbierać w lesie za drobną opłatą, jak ostatnio przypomniał rząd – ceny chrustu to 450 do 45 zł za metr sześcienny. W kontekście kryzysu energetycznego i lawinowo rosnących cen gazu oraz węgła Polacy postanowili skorzystać z rady i masowo wybierają się do lasu po chrust. Naprawdę masowo: niektóre nadleśnictwa zaczęły tworzyć listy zbierających i ustalać limity, żeby chrustu nie zabrakło.
Jak powiedział w rozmowie z Money.pl Jerzy Krefft, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku, na niektórych listach jest nawet 60 osób. Zainteresowanie, jak powiedział, jest równie duże we wszystkich nadleśnictwach – do tego stopnia, że niektóre z nich musiały utworzyć listy osób oczekujących na pozwolenie na zbieranie chrustu. Żeby więc pójść do lasu po chrust i uzbierać go tyle, na ile pozwala nadleśnictwo, trzeba swoje odstać w kolejce…
Rocznie w gdańskim nadleśnictwie zbiera się około 40 tys. metrów sześciennych chrustu i jest on w całości sprzedawany. Nie inaczej będzie w tym roku. Oczywiście nie brakuje też chętnych do nielegalnego zbierania – ale taka osoba może dostać mandat do 500 zł i dodatkowo musi zapłacić podwójną wartość ukradzionego drewna. Natomiast kradzież drewna o wartości wyższej niż 500 zł to już nie wykroczenie, a przestępstwo. I za można zostać skazanym na więzienie nawet do 5 lat.