Więcej

    Kadyrowcy nie tacy groźni? “Tiktokowe oddziały” pośmiewiskiem internetu

    Mieli być bezlitosnymi i skutecznymi zabójcami, którzy sieją postrach na całej Ukrainie i pacyfikują ukraińską armię. A tymczasem tylko ostrzeliwują puste domy, uszkodzone sygnalizatory świetlne i wrzucają to na TikToka.

    Samo określenie “kadyrowcy” budziło strach – czeczeńscy żołnierze, znani z okrucieństwa, o których skuteczności i żądzy krwi krążyły legendy, mieli przybyć na Ukrainę. Strach budziły już same filmy z Groznego przedstawiające kadyrowców szykujących się do wyjazdu na Ukrainę. Kadyrowcy mieli też dodatkowe zadania – zabicia Władymira Zełenskiego.

    Tymczasem prawda okazała się zupełnie inna. Diabeł z Czeczenii okazał się nie taki straszny jak go malują. Tak naprawdę w ogóle nie okazał się straszny. Przede wszystkim sam Kadyrow nie pojawił się na Ukrainie – filmiki, które rzekomo nagrywał w ukraińskim bunkrze, okazały się nagrywane poza Ukrainą, co natychmiast wyśledzili internauci. A jego podwładni nie dość, że ponosili ogromne straty w starciach z Ukraińcami, którzy okazali się dużo lepsi, to jeszcze znacznie chętniej zamiast walczyć – kręcili filmiki, w których pokazywali, jacy to są dzielni.

    Ale z tymi filmikami też nie wychodziło tak, jak powinno. Bezlitośni internauci szybko zauważyli, że kadyrowcy popisują się atakiem na… pusty dom lub zmasowanym ostrzałem… uszkodzonego sygnalizatora świetlnego w Mariupolu. Po wrzuceniu serii takich nagrań na TikToka i braku jakichkolwiek sukcesów na prawdziwym froncie oddziały Kadyrowa nazwano “tiktokowymi”, co trudno uznać za komplement i wyraz uznania.

    Jak poinformował Aleksander Kwachadze z Gruzińskiej Fundacji Studiów Strategicznych i Międzynarodowych zajmujących się problemami Północnego Kaukazu, na większości nagrań widać też wyraźnie, że kadyrowcy w ogóle nie są na froncie i dzieli ich od niego spora odległość. Według szacunków ukraińskich władz na wojnę wysłano około tysiąca Czeczenów i większość z nich już zginęła. Ci, którzy zostali przy życiu, tworzą oddziały zaporowe, mające powstrzymać Rosjan przed dezercją – no i nagrywają filmiki, żeby promować bojowy wizerunek oddziałów Kadyrowa.

    Jednak ta “kampania promocyjna” zdecydowanie nie odniosła oczekiwanych skutków. “Tiktokowe oddziały” są pośmiewiskiem internautów, którzy natychmiast wyłapują kadyrowskie inscenizacje i wytykają im to. Runął mit bezlitosnych kadyrowców – i przy okazji twardego Kadyrowa. A kiedy ta informacja dotrze do Czeczenii, to kadyrowcy mogą mieć duże problemy u siebie w domu.

    WiadomościKadyrowcy nie tacy groźni? "Tiktokowe oddziały" pośmiewiskiem internetu