Znawcy Rosji, naukowcy i wywiady USA oraz Europy Zachodniej zastanawiają się, co – wobec niepowodzenia planowanej wojny błyskawicznej na Ukrainie – może zrobić Władimir Putin. A wieści dochodzące z Rosji nie są pocieszające.
Według danych wywiadowczych Putin jest wściekły, traci panowanie nad sobą z byle powodu, a czasem i bez niego, podnosi głos na współpracowników. Oni zaś są zbyt przerażeni, żeby mu się przeciwstawić – i to właśnie strach mógł powodować, że jego otoczenie przestawiało mu zbyt optymistyczne raporty na temat przygotowań do wojny i możliwości Ukrainy. Bali się powiedzieć mu prawdę o stanie rosyjskiej armii, a z drugiej strony mogli do ostatniej chwili nie wierzyć, że Putin zdecyduje się na ten atak.
W rezultacie Putin podjął decyzję opierając się na nieprawdziwych, zbyt optymistycznych danych, sprokurowanych przez jego otoczenie ze strachu. A ponieważ w to wierzył – konfrontacja z rzeczywistością, która w dodatku z dnia na dzień staje się gorsza, musiała być bolesna dla człowieka, który przywykł, że wszystko się dzieje tak, jak chce. Do tego jeszcze doszły dotkliwe sankcje.
Jednak zdenerwowanie wojną toczącą się nie po jego myśli nie tłumaczy aż takiej utraty panowania nad sobą. Przecież Putin to wieloletni pracownik KGB, zaprawiony w wewnętrznych, bezpardonowych rozgrywkach tej organizacji. Czy straciłby panowanie nad sobą z powodu Ukrainy?
Według informacji “Washington Post” jest jeszcze co najmniej jeden powód: Putin boi się, że podzieli los Muammara Kaddafiego, który w 2011 roku, gdy nie zgodził się oddać władzy mimo protestów społecznych, został zabity przez swoich przeciwników podczas ucieczki przed ostrzałem samolotów NATO. To dlatego zachodni politycy zapewniają, że Ukraina nie wejdzie do NATO – bo nie wiadomo, co zrobiłby Putin, gdyby uznał, że czeka go los Kaddafiego. Jednak już wysłanie myśliwców przez UE może zostać przez niego zinterpretowane w ten sposób – dlatego, przynajmniej na razie, jest mało prawdopodobne, by politycy zachodni zdecydowali się na takie rozwiązanie.
