Od 21 lipca trwały poszukiwania 14-letniej Ayleen z Gottenheim w Niemczech, która tego dnia wyszła z domu i nie wróciła. Niestety, 1 sierpnia znaleziono jej zwłoki. Policja zatrzymała też podejrzanego o zabójstwo.
Jak informuje TVN24, według ustaleń śledczych Ayleen wyszła z domu 21 lipca około godziny 18.00 i przepadła. Dziewczynka nie wróciła do domu, nie skontaktowała ani z rodziną, ani z przyjaciółmi. Użycie śmigłowca i psów tropiących nie dało żadnego rezultatu.
Przełom w sprawie nastąpił dopiero wtedy, gdy policjantom udało się namierzyć sygnał z telefonu komórkowego dziewczynki. Okazało się, że łączył się z nadajnikiem w miejscu oddalonym o około 300 km od jej domu, w powiecie Wetterau niedaleko Frankfurtu nad Menem. Co Ayleen tam robiła i jak się tam dostała? Może to pomyłka albo awaria systemu?
Niestety, okazało się, że to ani nie pomyłka, ani nie awaria. Gdy policjanci wznowili poszukiwania w rejonie, w którym logował się telefon Ayleen, udało im się znaleźć ciało nastolatki w jeziorze Teufelssee (niem. Diabelskie Jezioro). Oględziny biegłych wykazały, że dziewczynka została brutalnie zamordowana.
Policja z Fryburga zatrzymała podejrzanego o tę zbrodnię. To 29-latek, w 2017 roku opuścił zakład psychiatryczny – trafił do niego, gdy miał 14 lat, ponieważ próbował wykorzystać seksualnie 11-letnią dziewczynkę.
Po opuszczeniu zakładu był objęty dozorem, jak wszyscy skazani za przestępstwa seksualne, jeśli podejrzewa się, że mogą je popełnić ponownie. Jednak w styczniu tego roku nadzór się zakończył, bo tak stanowią przepisy.
Jak powiedział Franz Semling, szef fryburskiej policji, sprawca prawdopodobnie kontaktował się z Ayleen przez kilka tygodni przed tragedią. Znaleziono u niego jej osobiste rzeczy. Usłyszał zarzut uprowadzenia dziewczynki, napaści seksualnej i morderstwa.