Więcej

    Białoruś: Putin przyjeżdża nad polską granicę

    Zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Obrony Białorusi w obwodzie homelskim 22 czerwca rozpoczęły się ćwiczenia mobilizacji poborowych i rezerwistów. A 30 czerwca w Grodnie złoży wizytę Władimir Putin.

    Analitycy spekulują, że wizyta prezydenta Rosji przy granicy z Polską i ćwiczenia wojsk przy granicy z Ukrainą nie zbiegły się w czasie przypadkowo. Jak informuje Wirtualna Polska, Putin, który przyjedzie na Białoruś z okazji Forum Regionów Państwa Związkowego może próbować znów zmusić Łukaszenkę, by wysłał swoją armię na Ukrainę i dołączył do wojny. Zapewne też obaj przywódcy w swoich wystąpieniach nie poskąpią gróźb mniej lub bardziej zawoalowanych pod adresem Polski, Litwy, Ukrainy i NATO. Jak poinformowała “Ukraińska Prawda”, obaj dyktatorzy mają rozmawiać między innymi o niebezpieczeństwie zagarnięcia przez Polskę zachodniej Ukrainy.

    Jednak ta wizyta ma zapewne jeszcze jeden cel: Putin, który przecież wyjątkowo rzadko opuszcza swój bunkier, zapewne chce pokazać, że na Białorusi czuje się jak w domu. Nawet w Grodnie, kilkanaście kilometrów od granicy z Polską. Wybór miejsca spotkania Łukaszenki i Putina z pewnością nie jest przypadkowy, zwłaszcza że niedaleko stąd także do granicy z Litwą. A ten kraj wyprowadził ostatnio z równowagi władze Rosji wprowadzeniem sankcji na towary przewożone koleją – do tego stopnia, że Rosja zastrzegła sobie prawo do podjęcia działań w celu ochrony swoich interesów.

    Jednak za groźbami rosyjskiego przywódcy raczej nie pójdą żadne konkretne działania, ponieważ Rosja zwyczajnie nie jest w stanie komukolwiek zagrozić zbrojnie prowadząc wojnę z Ukrainą. Co prawda rosyjskie wojsko stacjonuje w obwodzie kaliningradzkim, jest tam też flota, jednak jest tego za mało, by spróbować zmierzyć się z siłami NATO.

    A czy Putinowi uda się przekonać Łukaszenkę, żeby wsparł swoim wojskiem wojnę na Ukrainie? Wszystko wskazuje na to, że także nie. Białoruś w zasadzie od początku wojny straszy, prowadzi pozorowane działania lub ćwiczenia przy granicy z Ukrainą, udziela wsparcia medycznego i z jej terytorium miały zostać wystrzelone niektóre rosyjskie rakiety. Łukaszenka w swoich wystąpieniach, nawet tych najbardziej absurdalnych, konsekwentnie wspiera politykę Moskwy.

    Ale od tego do wysłania białoruskich oddziałów na Ukrainę daleko, zwłaszcza że sami żołnierze i dowództwo nie chcą walczyć za Rosję. Przeciwne wojnie jest też białoruskie społeczeństwo, o czym zresztą świadczy choćby skala dywersji na trasach dostaw frontowych dla Rosji i siła opozycji. Są zresztą tacy, którzy, jak Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa, uważają, że rozkaz włączenia się do wojny już padł, ale nie został wykonany.

    WiadomościBiałoruś: Putin przyjeżdża nad polską granicę