Jak poinformował Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta, Andrzej Duda już złożył wniosek do marszałek Sejmu o drugą kadencję dla Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego.
“Prezydent przede wszystkim dobrze ocenia działania prezesa Glapińskiego, które zmierzały do ograniczenia gospodarczych efektów epidemii” – powiedział Paweł Szrot.
Kadencja prezesa NBP trwa sześć lat, jedna osoba może zajmować to stanowisko najwyżej dwie kadencje pod rząd, a odwołuje go i powołuje Sejm na wniosek prezydenta.
Przypomnijmy, że Adam Glapiński jest profesorem nauk ekonomicznych i kierownikiem Zakładu Ekonomii Politycznej i Historii Myśli Ekonomicznej SGH, jednak znany jest głównie jako polityk: w 1991 r. był ministrem budownictwa i gospodarki przestrzennej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, w 1992 – ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana Olszewskiego. Był także posłem i senatorem, a jako senator był członkiem Parlamentarnej Komisji Wspólnej Unii Europejskiej i Polski.
W 2009 r. został doradcą ekonomicznych prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a rok później prezydent powołał go na członka Rady Polityki Pieniężnej na sześcioletnią kadencję. Zaraz po jej zakończeniu Andrzej Duda powołał go na członka zarządu Narodowego Banku Polskiego. Cztery miesiące później zastąpił na stanowisku prezesa NBP Marka Belkę.
W 2018 roku zrobiło się głośno o zarobkach w NBP: sam Glapiński otrzymał 202 705 zł premii i 304 200 zł nagród jako dodatek do pensji w wysokości 709 611 zł brutto (za cały rok). Dodatkowo “Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Martyna Wojciechowska, która była szefową departamentu komunikacji i promocji NBP, zarabiała ok. 65 tys. zł miesięcznie. Jednak Najwyższa Izba Kontroli uznała, że premie i nagrody zostały przyznane zgodnie z przepisami ujętymi w uchwale zarządu NBP.