Rosyjscy jeńcy, którzy trafili do ukraińskiej niewoli, twierdzą, że ich dowódcy zabijają rannych żołnierzy, zamiast zabierać ich do szpitali. To nie pierwsze takie doniesienie podczas tej wojny.
Żołnierze, którzy dostali się do ukraińskiej niewoli, twierdzą, że widzieli zabójstwa pięciu swoich rannych kolegów. Mieli tego dokonywać ich dowódcy na wszystkich tych rannych, którzy nie mogli chodzić. Zeznania jeńców, jak poinformował Onet, zarejestrował dziennikarz Wołodymyr Zołkin. Opowieści o zabijaniu rannych żołnierzy zaczynają się w 31. minucie nagrania.
Jeden z jeńców opowiedział o zdarzeniu, którego był świadkiem. Jego dowódca zapytał rannego żołnierza, czy może chodzić. Gdy ten powiedział, że nie, dowódca po prostu do niego strzelił, zabijając go na miejscu.
“Tak po prostu” – mówił. – “Ranny żołnierz leży na ziemi, a dowódca batalionu strzela do niego z pistoletu”.
Jeńcy nie umieli powiedzieć, gdzie do nich doszło, bo nie znają za dobrze Ukrainy, zapewniali jednak, że to nie były jednorazowe przypadki, o wielu innych słyszeli.
ie jest to pierwsza taka historia podczas tej wojny. W marcu w Borodziance i Irpieniu, co zeznawali naoczni świadkowie, między innymi Artem Hurin, członek rady miejskiej Irpienia, kadyrowcy mieli dobijać ciężko rannych żołnierzy. Według zeznań innych jeńców kadyrowcy pilnowali też tyłów rosyjskich wojsk. Gdy żołnierze zaczynali się wycofywać bez rozkazu, kadyrowcy mieli obowiązek otwierać do nich ogień, by walczyli dalej.
Takie informacje otrzymywała od rosyjskich jeńców także Ludmyła Denisowa, rzeczniczka praw człowieka na Ukrainie. W kwietniu jeden z nich opowiedział jej, jak jego oddział trafił w zasadzkę. Gdy po zakończeniu potyczki okazało się, że jeden z żołnierzy jest ranny w nogę, dowódca miał go zastrzelić mówiąc, że ranne konie się dobija. Inny jeniec powiedział, że czołgiści mieli obowiązek rozjeżdżania swoich własnych żołnierzy, jeśli zaczęliby się wycofywać. Gdyby tego nie zrobili, sami zostaliby zastrzeleni.