Raman Hałouczenka, premier Białorusi, potwierdził, że produkowana w tym kraju broń jest wysyłana do Rosji. Powiedział o tym w w wywiadzie dla państwowej telewizji Biełaruś-1 dodając, że oba kraje połączyły swoje programy zbrojeniowe.
Jak podaje Wirtualna Polska powołując się na serwis svoboda.org Raman Hałouczenka, zanim został premierem Białorusi, był szefem państwowego komitetu wojskowo-przemysłowego, a więc na przemyśle zbrojeniowym na pewno się zna. I właśnie o nim opowiadał 24 maja w pierwszym programie białoruskiej telewizji Biełaruś-1. Przyznał, że sankcje uniemożliwiają import wielu komponentów dla przemysłu zbrojeniowego, jednak to nie jest żadną nowością dla tego akurat przemysłu, ponieważ tak się dzieje od lat. Krajowi producenci nauczyli się radzić sobie z tym problemem, a jedną z metod jest zacieśnienie współpracy z Rosją.
Rosjanie dostarczają Białorusinom zamienniki ich zachodnich komponentów, a programy zbrojeniowe obu krajów zostały połączone dla ich większej efektywności. “Razem wprowadzamy udoskonalenia, wdrażamy program badawczo-rozwojowy, biorąc pod uwagę doświadczenia z pół walki w Ukrainie” – poinformował premier i zapewnił, że białoruski przemysł zbrojeniowy rozwija się dynamicznie, by zapewnić obronę krajowi przed każdą spodziewaną agresją.
Białoruski dyktator oskarża #Polskę o chęć anektowania nie tylko zachodniej Ukrainy, ale też Białorusi. Według niego Polska nie robi tego sama, a przy pomocy NATO. To wzbudziło jego zaniepokojenie, którym podzielił się z Putinem
🔗https://t.co/Lw9xEs0Z5Q pic.twitter.com/zV6GUd313u
— Biełsat (@Bielsat_pl) May 23, 2022
Jak informują zachodnie wywiady, Rosjanie korzystają też z pomocy Syryjczyków, którzy przygotowują dla nich broń chemiczną i bomby beczkowe – metalowe pojemniki wypełniane materiałami wybuchowymi i odłamkami zrzucane ze śmigłowców na miasta. Bomby beczkowe czasami były też wypełniane chlorem. W pokonaniu syryjskich rebeliantów bomby odegrały znaczącą rolę, bo nie dysponowali oni bronią przeciwlotniczą.