Tajemnicza sprawa śmierci młodych ludzi, których ciała znaleziono na polu pod miastem Dronten, stała się pretekstem do rozważań, czy Holandia jest bezpieczna dla Polaków. Bo to nie pierwszy tajemniczy zgon.
Przypomnijmy: 20-letnia Wiktoria i 21-letni Konrad wyjechali do Holandii do pracy dzięki agencji pracy tymczasowej Get Work. Byli zatrudnieni w firmie pakującej w Lelystad, pakowali testy covidowe. Sytze Bril z Get Work oceniła ich jako dobrych, zaangażowanych pracowników.
Jednak 31 stycznia oboje przepadli. Nie kontaktowali się z rodziną ani z pracodawcą, nie pojawili sie w pracy i nie odpowiadali na telefony. Zaniepokojeni krewni twierdzą, że młodzi ludzie uciekli przed kimś, ale przed kim – nie wiadomo. Rodzina zawiadomiła policję, ta – swoich holenderskich kolegów i rozpoczęły się poszukiwania zaginionych.
5 lutego odnaleziono ciała obojga na polu pod miastem Dronten. Ciało Wiktorii leżało kilkadziesiąt metrów od ciała Konrada. Holenderska policja podała, że nic nie wskazuje, by ich śmierć była wynikiem przestępstwa. Ale w takim razie co było powodem ich śmierci?
Kłopotom osobistym zaprzeczają informacje uzyskane od sąsiadów. Jak napisał holenderski dziennik “Algemeen Dagblad”, Wiktoria i Konrad byli uważali za szczęśliwą parę. Zastanawiające także jest to, że oboje wyszli z wynajmowanego mieszkania zostawiając wszystkie rzeczy osobiste, a także telefony i dokumenty. Dlaczego?
Sprawa wywołała wiele kontrowersji wśród Polaków mieszkających w Holandii. Część z nich zwraca uwagę, że obecnie przyjeżdża tam wielu ludzi, niekoniecznie po prostu do pracy. Inni zwracają uwagę na dwa inne tajemnicze zgony Polaków, które ostatnio miały miejsce: Damiana K. mieszkającego w Amstelveen, którego znaleziono martwego 17 stycznia i którego śmierci jeszcze nie wyjaśniono – oraz innego Polaka w miasteczku Oudewater. W tej drugiej sprawie policja zatrzymała aż 9 osób i wszyscy byli Polakami, ale w końcu zarzuty usłyszała jedna z nich, 38-letni mężczyzna.
