Młodszy ogniomistrz Adam Niesłony z PSP Krapkowice wracał właśnie z nocnego dyżuru w Opolu, gdy zauważył budynek, z którego wydobywały się kłęby dymu. I to z niego wydostał 6 osób i psa.
Strażak jest ratownikiem medycznym i pracuje również jako ratownik w szpitalu. To właśnie ze szpitala wracał po nocnym dyżurze 20 stycznia rano, gdy na ulicy Jagiellonów zauważył dym wydobywający się z jednego z budynków. Podszedł sprawdzić, czy to nie pożar i gdy przekonał się, że tak, natychmiast powiadomił służby, a sam wszedł do środka, by sprawdzić, czy ktoś jest w budynku.
Okazało się, że jego pomoc była jak najbardziej potrzebna: mieszkańcy domu nie doceniali niebezpieczeństwa i strażak musiał ich nakłaniać, żeby wyszli z budynku. Najpierw przekonał do tego starszą kobietę, a później rodzinę z trójką dzieci i psem. Ale gdy usadowił matkę z dziećmi w swoim samochodzie, by nie siedzieli na mrozie, to zorientował się, że starsza kobieta wróciła do budynku i w dodatku zatrzasnęła za sobą drzwi. Ogniomistrz musiał więc je wyważyć, by wejść do środka i znów wyprowadzić seniorkę z budynku. Kobieta chciała wejść do swojego mieszkania, ale było już za dużo dymu i jej się to nie udało – na szczęście dla niej. I tak nie obyło się bez poparzeń.
W tym czasie zdążyło dojechać już dziewięć zastępów straży pożarnej, które ugasiły pożar. Kilka pomieszczeń spłonęło, a część budynku trzeba było rozebrać, bo mogła się zawalić. Do zaprószenia ognia doszło prawdopodobnie w mieszkaniu starszej kobiety, jednak będzie to wiadomo na pewno po zakończeniu dochodzenia, które prowadzi policja.
Strażak z Krapkowic uratował więc 6 osób i psa, a prawdopodobnie także część budynku dzięki temu, że szybko zorientował się w sytuacji i zadzwonił po straż pożarną. Jak jednak powiedział TVN24, nie czuje się bohaterem, bo każdy strażak na jego miejscu zrobiłby to samo.
https://www.facebook.com/kppspkrapkowice/posts/235062785466012
