32-letni strażak z Gogołowa w województwie podkarpackim został ukąszony przez osę. Mimo że obecny przy tym kolega natychmiast wezwał pomoc – to dotarła za późno. 32-latek zmarł z powodu wstrząsu anafilaktycznego. Osierocił żonę i dwójkę dzieci.
Wszystko wydarzyło się 27 lipca niedaleko miejscowości Glinik Górny, jak podaje Super Express. Strażak był tam z kolegą i nieoczekiwanie ukąsiła go osa. Natychmiast pojawił się obrzęk, później duszności – i dosłownie w ciągu kilkunastu minut mężczyzna zmarł z powodu wstrząsu anafilaktycznego. Jego kolega widząc niepokojące objawy wezwał pogotowie, ale zanim dotarło – już było za późno. Lekarz mógł tylko stwierdzić zgon.
Wstrząs anafilaktyczny to bardzo gwałtowna i bardzo szybka reakcja alergiczna organizmu, która następuje po zetknięciu z alergenem. Szczególnie groźne jest w niej to, że może dotknąć także osoby, które nie mają pojęcia o tym, że są uczulone na cokolwiek – na przykład na jad osy, bo osa nigdy ich nie ukąsiła. Wystarczy nawet pojedyncze ukąszenie.
Podczas wstrząsu dochodzi do bardzo szybkiej opuchlizny całego ciała lub jego części, chory może zacząć się dusić z powodu opuchnięcia krtani, gwałtownie spada ciśnienie, może też pojawić się wysypka. Jeśli pomoc nie zostanie udzielona szybko, mniej więcej w ciągu kwadransa, a wstrząs jest silny – chory umiera.
29 lipca odbył się pogrzeb zmarłego strażaka. jego znajomi nie szczędzili mu ciepłych słów. Był człowiekiem zawsze chętnym do pomocy, dbał o rodzinę, był zaradny, pracowity, wesoły i nie pił. Wystarczyło jedno ukąszenie osy…