Były prezydent Rosji, a obecnie zausznik Putina, już kilkakrotnie groził odwetem Rosji za słowa czy działania europejskich polityków. Tym razem grozi wojną na pełną skalę, czyli nuklearną za to, że Finlandia zdecydowała się wstąpić do NATO.
Dmitrij Miedwiediew, trzeba przyznać, wyszukuje sobie powody do gróźb dość oryginalnie. Na przykład zbulwersowało go zestawienie przygotowane przez ukraiński portal Mirotworiec (peacemaker), w którym Viktor Orban został uznany za jedną z osób, których działania noszą znamiona zbrodni przeciwko narodowi ukraińskiemu, pokojowi na świecie i prawu międzynarodowemu.
Później napisał, że “polski prezydent Andrzej Duda oficjalnie zgłosił roszczenia terytorialne wobec Ukrainy. Maski zrzucone”. A chodziło o przemówienie prezydenta, w którym powiedział o Ukrainie, że “będzie na dziesięciolecia, a daj Boże i na stulecia, państwem bratnim dla Rzeczypospolitej, pomiędzy którym a nami, Polską – jak, mam nadzieję, proroczo powiedział Prezydent Wołodymyr Zełenski – nie będzie granicy”.
Teraz były prezydent grozi wojną nuklearną za to, że… Finlandia zapowiedziała wstąpienie do NATO, a samo NATO dostarcza broń Ukrainie. Jak podaje CNBC, obie te kwestie jego zdaniem “zwiększyły prawdopodobieństwo bezpośredniego i otwartego konfliktu między NATO a Rosją”. Miedwiediew nie precyzuje, na jakiej podstawie Rosja rości sobie prawa do decydowania o działaniach innych krajów i organizacji: wewnętrznych sprawach Finlandii oraz NATO i Ukrainy. Jednak stwierdził, że w takim przypadku nie da się wykluczyć “katastrofalnego scenariusza” – czyli wojny nuklearnej.