Branża gastronomiczna znów dostaje w kość. Obniżka podatku VAT i tarcza antyinflacyjna tej akurat branży wcale nie pomogła – a wręcz zaszkodziła, choć ministerstwo finansów jest innego zdania.
Rząd co prawda obniżył stawki VAT na żywność, jednak nie na usługi gastronomiczne – a ceny żywności są w lokalach tylko jednymi z wielu kosztów. W dodatku branża ma za sobą lockdowny z powodu pandemii koronawirusa, długi – średnie zadłużenie firmy wynosi 30 tys. zł – i drastyczny wzrost cen energii elektrycznej i gazu. A tymczasem klienci oczekują w lokalach niższych cen.
Kondycja branży jest fatalna, a tarcza antyinflacyjna 2.0, w ramach której obniżono VAT na energię, paliwa, napoje i wybrane artykuły spożywcze z 5 do 0 proc. – jeszcze ja pogorszyła. Bo klienci oczekują niższych cen posiłków – a lokale, które właśnie dostały podwyżki cen energii elektrycznej i gazu, po prostu nie są w stanie ich obniżyć.
Sektor gastronomiczny chciałby obniżki podatku VAT na usługi gastronomiczne do 5 proc. Jednak ministerstwo finansów jest przeciwko temu rozwiązaniu, bo wówczas niektóre produkty byłyby niżej opodatkowane w restauracjach niż w sklepach. Resort zwraca też uwagę, że przecież żywność kupowana przez branżę gastronomiczną jest tańsza o wartość wcześniej naliczonego VAT o 5 proc.