9 lutego był dniem rolniczych protestów w całym kraju. Rolnicy protestowali w ponad 50 miejscach, organizując przejazdy i blokady dróg. Protest odbywał się pod hasłem “Nie będziemy umierać w ciszy!”. Bo ich zdaniem polska wieś umiera, a rząd nic nie robi.
Jak mówił Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, to jedyny sposób, by zwrócić uwagę na problemy mieszkańców wsi, które dotyczą także mieszkańców miast, choćby przez rosnące ceny żywności. Rolnicy wyliczają bardzo wysokie ceny nawozów, niską opłacalność hodowli, na przykład świń – ale kupujący w sklepie, którzy muszą płacić za mięso coraz więcej, nie mają o tym pojęcia, że zysk nie idzie do rolnika, ale do pośredników. Rolnicy maja tez ogromny problem ze ściągalnością zapłaty za swój towar – jeśli odbiorca nie zapłaci, rolnik nie ma gdzie szukać pomocy. Sytuacja gospodarstw jest coraz gorsza, rolnicy nie mają z czego spłacać kredytów, przybywa samobójstw na wsi.
– Nie będziemy umierać w ciszy, zamykać się w swoich stodołach i tam się wieszać – mówił Michał Kołodziejczak rozpoczynając protest. -Jeżeli chcecie mieć dobre, krajowe jedzenie w przystępnej cenie – nie z Rosji, Ukrainy czy Chin, musicie wspierać protest rolników.
Protest rolników objął cały kraj – odbywał się, według danych AgroUnii, w 50 miejscach i przyjął różne formy. Były przejazdy ciągników, ale też i blokady ulic czy skrzyżowań: 6 przejazdów i blokada w województwie łódzkim, blokada i przejazd w województwie pomorskim, przejazd ciągników w Małopolsce, pikieta, blokada i 9 przejazdów w Wielkopolsce, przejazdy w województwie warmińsko-mazurskim i podkarpackim, w kujawsko-pomorskim 5 przejazdów i 5 blokad, na Lubelszczyźnie 3 przejazdy, w województwie lubuskim – 2 przejazdy, a w Zachodniopomorskim – 3. Na Mazowszu odbył się 1 przejazd, w województwie świętokrzyskim także 1. Rolnicy chcą rozmawiać z premierem, twierdzą, że minister rolnictwa kłamie. Jeśli ich protest nie poskutkuje, 23 lutego zamierzają ruszyć na Warszawę.
