Donald Tusk twierdzi, że Lewica chce współrządzić z PiS po następnych wyborach. Lewica z kolei zarzuca Tuskowi, że nie interesuje go pokonanie PiS, ale to, by Platforma Obywatelska była największą partią.
21 stycznia, podczas briefingu w Zambrowie w województwie podlaskim Donald Tusk został zapytany o współpracę z Lewicą i dość ostro skrytykował działania partii Włodzimierza Czarzastego, wskazując, że politycy Lewicy nie mają oporów przed występowaniem w prorządowych mediach, gdzie wspierają PiS w atakach na opozycję, w tym na PO i niego samego. To sprawia, że zaczyna się zastanawiać nad tym, czy aby Lewicy nie chodzi o współpracę z Kaczyńskim po następnych wyborach, a nie współpracę z opozycją.
Słowa Donalda Tuska bardzo oburzyły posła Lewicy Macieja Gdulę. Jego zdaniem to dowód na dalszy ciąg polityki rozstawiania po kątach, która stosuje PO, a to nie buduje klimatu do zaufania i współpracy. A jeśli ktoś chce zbudować współpracę, to nie powinien dzielić opozycji na taką, którą lubi i taką, której nie lubi. Gdula wetknął też szpilę Tuskowi przypominając mu o współpracy z Kukizem, który nie tylko występuje w PiS-owskich mediach, ale jest w koalicji z PiS. I jakoś to Tuskowi nie przeszkadza.
Słowa Tuska były rozczarowaniem dla polityka Lewicy, ponieważ, jak uważa, są dowodem na to, że PO nie jest gotowa do rozpoczęcia rozmów i współpracy. Interesuje ją tylko to, żeby była największą partią opozycyjną. To jego zdaniem bardzo nieodpowiedzialne podejście.
Marcin Kulasek, sekretarz generalny Nowej Lewicy, podkreślił z kolei, że wspólnym wrogiem politycznym jest PiS i to nie ulega wątpliwości. W tym kontekście słowa Tuska o Lewicy są niepotrzebne i niezrozumiałe. Polityk zaapelował też, by zająć się nie sporami między sobą, ale tym, co ważne dla wyborców: pandemią, drożyzną i upadkiem gospodarki. I w tych kwestiach Lewica deklaruje swoją otwartość na współpracę.