Więcej

    Ozdrowieńcy wciąż nie czują się zdrowi, a terminy na rehabilitację są zajęte do końca roku

    Od początku pandemii w Polsce wyzdrowiało już ponad 1,7 miliona osób. Samo przejście choroby nie powoduje jednak, że pacjent wraca do pełni zdrowia. Dużym problemem są długoterminowe powikłania. Szacuje się, że zmaga się z nimi jeden na pięciu ozdrowieńców. Nawet kilka miesięcy po wyzdrowieniu pacjenci skarżą się na poważne skutki uboczne zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

    W rozmowie z dziennikiem ”Fakt” młode Polki opowiedziały o długofalowych skutkach ubocznych spowodowanych koronawirusem. Mimo iż są uznawane za ozdrowieńców, wciąż czują się chore i nie mogą powrócić do normalnego życia. Ich codzienne funkcjonowanie zakłóca zespół pocovidowy, który może utrzymywać się nawet kilka miesięcy po zakażeniu.

    Jak powiedział ”Faktowi” epidemiolog, doktor Krzysztof Kuszewski, wirus SARS-CoV-2 uszkadza centralny układ nerwowy. Jeszcze przez długi czas po wyzdrowieniu pacjent może odczuwać zmęczenie, mieć problemy z pamięcią i koncentracją, a nawet mogą u niego wystąpić stany lękowe.

    Wśród objawów zespołu pocovidowego wymieniane są: duszność, nieustępujący kaszel, bóle stawów, bóle mięśni, bóle w klatce piersiowej, wysypkę, wypadanie włosów, niepokój, zmiany nastroju, problemy ze snem, tzw. mgłę mózgową, w której trudniej jest jasno myśleć i skupić się, problemy ze słuchem i wzrokiem, bóle głowy, utratę węchu i smaku, a także uszkodzenie serca, płuc, nerek i jelit.

    35-letnia Ewa w rozmowie z ”Faktem” podkreślała, że pierwsze objawy zakażenie koronawirusem pojawiły się pod koniec października. 1 listopada kobieta wykonała test na obecność wirusa SARS-CoV-2, którego wynik był pozytywny. Początkowo objawy choroby były łagodne – pojawił się ból głowy, gorączka do 38 st. C, a także drapanie i swędzenie w nosie. W drugim tygodniu objawy nasiliły się. Pojawiły się pocenie się, spadek sił, zmęczenie oraz senność. Ból głowy zastąpił ucisk w klatce piersiowej.

    W kolejnych dniach kobieta czuła się pozbawiona sił. Zwykłe codzienne czynności zaczęły sprawiać problemy. W trzecim tygodniu choroby przyszło zapalenie płuc, a w kolejnych tygodniach pojawiły się bóle ręki, ramion i karku. Zespół poocovidowy utrzymywał się do końca lutego, a więc cztery miesiące po zakażeniu.

    – Dziś już prawie nie odczuwam tych dolegliwości. Ale nie mogę jeszcze biegać i szybko się męczę, zwłaszcza pokonując schody. Obecnie jestem po pierwszej dawce szczepionki AZ – mówi ”Faktowi” 35-latka.

    O problemie ze zmęczeniem opowiedziała również 31-letnia Joanna, która zakaziła się wirusem w październiku. Infekcja rozpoczęła się od wysokiej gorączki, drgawek i wysokiego tętna. Dodatkowo pojawiły się problemy z tachykardią i ze snem. Wykonane 10 dni później badanie RTG wykazało zmiany w lewym płucu, a badanie krwi wskazywało na stan zapalny.

    Po trzecim tygodniu leczenia antybiotykami zrobiono badanie tomografem, który potwierdził covidowe zmiany w lewym płucu. Zakażenie nie było już aktywne, ale stan fizyczny nie wskazywał na wyzdrowienie. Jak mówi 31-latka proste czynności powodowały zmęczenie i problemy z oddychaniem. Problemy z sercem występują do dziś, kobieta zażywa leki na tachykardię i jest pod stałą opieką lekarzy.

    – Duszności wracają falami, są tygodnie całkiem dobre i takie dni, które spędzam na głębokim oddychaniu, bo cały czas towarzyszy mi wrażenie, że tego oddechu brakuje. Bezsenność na ten moment trochę się osłabiła, ale tak samo są tygodnie, w których wraca jak w najgorszych momentach i śpię po 3-4 godziny na dobę – wyznała ”Faktowi” 31-latka.

    Szacuje się, że z podobnymi powikłaniami po zakażeniu koronawirusem zmaga się od 10 do 20 proc. ozdrowieńców. Jedynym ośrodkiem w Polsce prowadzącym rehabilitację pocovidową jest szpital w Głuchołazach w województwie dolnośląskim.

    Dr n. med. Krystyna Rasławska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Głuchołazach powiedziała, że aktualnie dla pacjentów po przejściu zakażenia przygotowanych jest 120 łóżek. Obłożenie wynosi 100 proc. Dziennie wpływa kilkadziesiąt skierowań, a termin oczekiwania na rehabilitację wydłuża się już do kilku miesięcy. Jak mówi dr Rasławska, na ten rok wszystkie terminy są już zajęte.

    Na oddział rehabilitacyjny są kierowani pacjenci po leczeniu szpitalnym, ale także osoby leczone ambulatoryjnie o łagodniejszym przebiegu choroby, u których zespół pocovidowy wystąpił w okresie późniejszym.

    Warunkiem koniecznym kierującym na rehabilitację jest utrzymujący się dyskomfort oddechowy – duszności, zmęczenie i osłabienie. Pacjenci przyjeżdżający do placówki w Głuchołazach skarżą się również na dolegliwości ze strony narządu ruchu, zaburzenia neurologiczne i nierzadko psychiczne. Pacjenci zgłaszają bóle stawowo-mięśniowe, zaburzenia koordynacji ruchów, drętwienie kończyn, zawroty głowy, zaburzenia koncentracji, pamięci, luki słowne, zaburzenia depresyjne i lękowe. U wielu występuje długotrwała utrata węchu oraz smaku. Kobiety często zgłaszają zaburzenia cyklu menstruacyjnego.

    Pilotażowemu programu rehabilitacji poddano już ok. 600 osób. U niemal wszystkich wystąpiła poprawa ogólnego stanu zdrowia. Pacjenci mają większą tolerancję wysiłku, poprawiają się również czynności wentylacyjne płuc.

    WiadomościOzdrowieńcy wciąż nie czują się zdrowi, a terminy na rehabilitację są zajęte...