Więcej

    Matka zabiła dzieci, bo nie chciała ich oddać ojcu. Kulisy tragedii w Rudniku

    Do makabrycznej zbrodni, która poruszyła całą Polską, doszło w Rudniku nad Sanem w województwie podkarpackim. Magdalena V. najpierw zamordowała dwoje dzieci, a potem popełniła samobójstwo. Powodem, dla którego dopuściła się zbrodniczego czynu była niechęć oddania dzieci ich ojcu. O szczegółach tragedii opowiedziała ”Faktowi” matka kobiety.

    41-letnia Magdalena V. w przeszłości wielokrotnie wyjeżdżała za granicę do pracy. Opiekowała się starszymi osobami najpierw we Francji, a później w Niemczech. To właśnie tam poznała Jochana, swojego przyszłego męża. Para wzięła ślub i doczekała się córki Julki oraz syna Mateusza.

    Znajoma Magdaleny V. powiedziała ”Faktowi”, że małżeństwo sprawiało wrażenie zgodnego i szczęśliwego. Często przyjeżdżali do Polski w odwiedziny, zatrzymując się zawsze u matki 41-latki. Niedaleko Magdalena budowała dom, który miał być inwestycją na przyszłość.

    W marcu 2020 r. kobieta rozstała się z mężem i razem z dziećmi przyjechała do Rudnika. Jak informuje ”Fakt”, małżeństwo zawarło porozumienie, że wyjazd do Polski nie potrwa dłużej niż dwa miesiące. Po tym czasie, dzieci wraz z matką miały powrócić do Niemiec. Stało się jednak inaczej. Kobieta postanowiła pozostać w Rudniku.

    Johan skierował sprawę do sądu, zarzucając żonie porwanie dzieci. Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że Magdalena V. przetrzymuje dzieci bezprawnie i stwierdził, że nie ma żadnych przeszkód, aby Julka i Mateusz powrócili do Niemiec. Jak powiedział Tomasz Mucha, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie cytowany przez ”Fakt”, powołani w sprawie biegli orzekli, że dzieci tęsknią za ojcem oraz bliskimi, którzy mieszkają na stałe na terenie Niemiec.

    30 marca 2021 r. do Rudnika przyjechał ojciec 6-letniej Julki i 4-letniego Mateusza. Towarzyszyli mu kurator sądowa, psycholog oraz eskorta policji.

    Kurator sądowa i pani psycholog rozmawiały z 41-letnią matką dzieci, aby, zgodnie z decyzją sądu, oddała córkę i syna ich ojcu. Jak powiedziała w programie ”Alarm” TVP1 matka 41-latki, kobieta chciała wrócić z dziećmi do Niemiec. Byli już nawet spakowani.

    – Magdalena myślała jednak, że też pojedzie do Niemiec, mimo że małżeństwo było w trakcie rozwodu – powiedziała pani Danuta, matka 41-latki.

    Kurator sądowa zaproponowała kobiecie rozmowę z ojcem dzieci, który został na zewnątrz posesji. Magdalena V. wyraziła zgodę. Miała nadzieję, że porozumie się z mężem. Okazało się jednak, że mężczyzna nie był sam. W busie, którym przyjechał, była również jego matka oraz brat, a także kolega i adwokat. Jak zdradza pani Danuta, teściowa powiedziała Magdalenie, że chcą zabrać wyłącznie dzieci.

    41-latka wróciła do domu. Pod pretekstem spakowania jeszcze kilku rzeczy, kobieta zabrała dzieci na piętro, a następnie do łazienki. Tam wydarzyła się tragedia. Magdalena V. sięgnęła po nóż, którym zadała śmiertelne ciosy najpierw 6-letniej córce, a potem 4-letniemu synowi. Następnie popełniła samobójstwo.

    Kiedy służby weszły do łazienki, było już za późno. Pomimo natychmiastowej pomocy medycznej, życia dzieci oraz ich matki nie udało się uratować.

    – Gdyby ojciec dzieci był sam, może pojechaliby razem…  – powiedziała pani Danuta, która w jednej chwili straciła córkę i dwoje wnucząt.

    WiadomościMatka zabiła dzieci, bo nie chciała ich oddać ojcu. Kulisy tragedii w...