Prezydent Białorusi postanowił powołać nowy rodzaj sił zbrojnych – obronę terytorialną. Uważa, że Polska wspierana przez Zachód zamierza zaatakować Białoruś i dodatkowe oddziały są mu potrzebne do obrony.
Aleksandr Łukaszenka dwa tygodnie temu niezwykle pochlebnie wyrażał się o obronie terytorialnej Ukrainy, powiedział też swoim wojskowym, że powinni z tego wyciągnąć wnioski. I teraz białoruskie ministerstwo obrony opublikowało materiały z rekrutacji do pierwszego z białoruskich oddziałów obrony terytorialnej, który ma liczyć 200 osób. Docelowo w każdym mieście powiatowym ma powstać batalion liczący od 300 do 700 żołnierzy.
Po co Łukaszence tyle wojska? Jak podaje Wirtualna Polska, wyjaśnił to Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, który obecnie, jako opozycjonista, mieszka w naszym kraju. Jego zdaniem to część działań propagandowych, które mają przekonać Białorusinów, że tocząca się na Ukrainie wojna jest zagrożeniem także dla Białorusi, ponieważ to wojna z NATO. A jedno z tych państw, Polskę, Białoruś ma za zachodnią granicą i jak przekonują państwowe media, Polska już szykuje inwazję na Białoruś i Ukrainę. Zamierza zająć tę część Białorusi, która przed drugą wojną światową należała do Polski i okupować zachodnią Ukrainę. Łukaszenka nawiązuje w ten sposób do tradycji Wojny Ojczyźnianej z 1940 roku, tylko że tym razem agresorem ma być Polska.
Zdaniem Łatuszki to klasyczny trick każdego dyktatora, który ma problem ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą swojego kraju, a która jest wynikiem łapówkarstwa, nieudolności i uporczywej chęci powrotu do komunizmu ze wszystkimi wadami tego ustroju. W takiej sytuacji najlepiej odwrócić uwagę społeczeństwa znajdując wspólnego, zewnętrznego wroga i tworząc wrażenie, że zagrożenie jest realne. Łatuszka nie wyklucza, że Łukaszenka robi to wszystko na polecenie Putina.
Obecnie białoruska armia liczy 45 tys. zawodowych żołnierzy, z czego 6 tys. to elitarne siły specjalne. Białoruska obrona terytorialna istniała już wcześniej, ale była nieliczna i dostawali do niej zazwyczaj przydział rezerwiści, którzy ukończyli zasadniczą służbę wojskową, ale też nie wszyscy. Raz do roku odbywali ćwiczenia i w zasadzie na tym ich aktywność się kończyła. Teraz ma to wyglądać zupełnie inaczej. Łukaszenka najwyraźniej chce przekonać swoich obywateli – i Putina – że Białoruś czuwa nad swoją zachodnią granicą.
https://twitter.com/Bielsat_pl/status/1526956527550025729