Uniwersytet Johna Hopkinsa opublikował raport, z którego wynika, że lockdown zapobiegł tylko niewielkiej liczbie zgonów spowodowanych przez wirusa. “Uratowaliśmy 1800 osób, kosztem życia ćwierć miliona innych” – podsumował dr Marty Makary, pracownik uczelni.
Autorzy dokonali przeglądu 24 oddzielnych badań i podzielili je na trzy grupy. Analiza każdej z nich wykazała, że lockdown miał niewielki lub żaden wpływ na śmiertelność z powodu zakażenia koronawirusem – średnio tylko o 0,2 proc. – przy ogromnych kosztach społecznych i ekonomicznych wywołanych izolacją i zamknięciem gospodarki.
Zdaniem autorów badania lockdown nie dał oczekiwanych rezultatów i w kolejnych pandemiach nie powinien być wprowadzany. Dr Makary, naukowiec JHU, specjalista chirurgii onkologicznej, stwierdził w Fox News, że z danych wyraźnie wynika, iż lockdown uratował życie 1800 osób, ale kosztem życia 250 tys. innych ludzi w Stanach Zjednoczonych, bo tylu, według szacunków zmarło nie z powodu koronawirusa, ale z powodu zamknięcia służby zdrowia i odroczonych operacji, między innymi onkologicznych.
Gdyby nie lockdown, mogliby nadal żyć, jak uważa naukowiec i przypomina, że na ciężki, także śmiertelny przebieg choroby, narażone są przede wszystkim osoby z chorobami współistniejącymi oraz w podeszłym wieku. Według danych tylko z Nowego Jorku, jakie otrzymywali naukowcy na początku pandemii, 80 proc. zgonów to były osoby, które ukończyły 65. rok życia, a połowa z nich mieszkała w domach opieki.
