Mieszkańcy Litwy znacznie częściej niż dotąd kupują broń. Dużo więcej chętnych zgłasza się tez na strzelnice, by nauczyć się strzelać. To efekt ataku Rosji na Ukrainę – Litwini boją się, że po niej przyjdzie czas na ich kraj.
W zasadzie od początku ataku Rosji nie ma wątpliwości, że Putin chciałby powrotu Związku Radzieckiego ze wszystkimi republikami, które wchodziły w jego skład. A to oznacza nie tylko Ukrainę, w której teraz trwa wojna, czy Białoruś, która de facto częścią imperium już jest, ale także republiki nadbałtyckie. W tym Litwa.
Dlatego Litwini, w obawie o bezpieczeństwo swojego kraju, masowo ruszyli do sklepów z bronią i na strzelnice. Według litewskich mediów sprzedaż broni znacznie wzrosła – Litwini kupują jej od pięciu do ośmiu razy więcej niż przeciętnie. Znacznie więcej sprzedaje się też noktowizorów, termowizorów, kamizelek kuloodpornych i innego sprzętu wojskowego. Chętnych jest tylu, że niektóre sklepy wyprzedały wszystkie swoje zapasy i nie nadążają z zamawianiem.
Przybywa też osób ubiegających się o pozwolenie na posiadanie broni – tylko w lutym było ich dwa razy więcej niż rok temu – i coraz więcej jest także chętnych do nauki strzelania lub doskonalenia tej umiejętności. Strzelnice przeżywają oblężenie. Litwini uważają, że w obecnej sytuacji, gdy tak niedaleko trwa wojna, powinni być przygotowani i wyszkoleni.