To była wyjątkowa – i wyjątkowo trudna – akcja ratunkowa. W rurze ciepłowniczej utknął kot, a wyciągnięcie go stamtąd było poważną operacją, w którą zaangażowało się całe miasto, łącznie z prezydentem.
Wszystko zaczęło się 24 października na ulicy Ciepłowniczej. Przechodzień usłyszał z rury biegnącej wzdłuż ulicy rozpaczliwe miauczenie kota. Jak się później okazało kociak, w poszukiwaniu ciepła, wczołgał się w szparę między rurą a blachą izolującą i utknął w miejscu pod nasypem kolejowym. Nie potrafił sam wyjść, a wydostanie go, że względu na miejsce, w którym się znalazł, też nie było łatwe.
Lesław Bącal, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, wydał polecenie rozebrania instalacji na kilka metrów wgłąb nasypu, później wpuszczono tam kamerę na 10 metrów wgłąb. Ale nie udało się kota zlokalizować, a tym bardziej uwolnić. Nie było jednak wątpliwości, że on tam jest, bo słychać było miauczenie.
Nad wyciągnięciem zwierzęcia przez tydzień pracowali strażacy z PSP, OSP Słocin, OSP Załęże, OSP Zalesie, pracownicy PEC, schroniska dla zwierząt i mieszkańcy Rzeszowa, którzy chcieli pomóc. Wydobyć biedne zwierzę udało się dopiero 2 listopada. Pracownicy PEC między rurą a blach przygotowali specjalny korytarz, przez który kot mógł wyjść – prosto do klatki z kocykiem.
https://www.facebook.com/kmrzeszow/posts/219538193613955
I udało się: kociak wyszedł z rury do klatki, a stamtąd zawieziono go do weterynarza. Po wyleczeniu i zaszczepieniu kociak pójdzie do adopcji, a chętnych już teraz nie brakuje.
Źródło: Fakt