W nocy z czwartku na piątek w Warszawie odbył się protest kobiet. Była to spontaniczna i nieplanowana akcja związana z wyrokiem Trybunały Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. Kobiety postanowiły wyjść na ulice i okazać swoje niezadowolenie.
W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu lub wykrycia nieuleczalnej choroby jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Zaostrzenie prawa antyaborcyjnego od dawna wywoływało sporo emocji, a czwartkowy wyrok TK tylko zaostrzył konflikt pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami kompromisu aborcyjnego.
Już od rana w czwartek przed gmachem Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie pojawiały się osoby zrzeszone w Ogólnopolskim Strajku Kobiet, a także politycy Lewicy i Koalicji Obywatelskiej.
Około godziny 19:00, już po ogłoszeniu wyroku, przed gmachem TK pojawili się przeciwnicy zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Kobiety wyszły na ulice, aby walczyć o swoje prawa. Wśród haseł, które wykrzykiwali protestujący były „Solidarność naszą bronią”, “Hańba” oraz “Sędziowie budują piekło kobiet”. Uczestnicy protestu rozwinęli też czarny baner ze słowem: “Wyp…!”.
Spontaniczny protest, otoczony kordonem policji około godz. 21:00 przeszedł sprzed siedziby Trybunału Konstytucyjnego w stronę siedziby Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej. Po północy grupa kilkuset osób zgromadziła się przed domem Jarosława Kaczyńskiego.
Przemoc, użycie gazu wobec protestujących, setki policjantów, obstawione wzdłuż i wszerz ulice obok domu prezesa. @pisorgpl – musicie się nas kobiet nieźle bać.I bardzo dobrze! Szykujcie się na wojnę, bo swoich praw pokojowo nie oddamy. Fot- Obstawa bocznego wejścia do domu JK pic.twitter.com/pDAdLXgxXe
— Katarzyna Kotula (@KotulaKat) October 23, 2020
Policja przez cały czas powtarzała, że z uwagi na panującą pandemię koronawirusa, zgromadzenie jest nielegalne. Doszło do przepychanek policji z protestującymi, ale manifestacji nie udało się przerwać. Funkcjonariusze użyli więc gazu łzawiącego.
Jak przekazała warszawska policja w mediach społecznościowych, użycie gazu łzawiącego wobec protestujących było uzasadnione. Zebrani przed domem Jarosława Kaczyńskiego próbowali przerwać kordon policji, a także rzucali w funkcjonariuszy kamieniami. Komunikaty o nielegalności zgromadzenia i prośby o rozejście się zostały przez protestujących zignorowane. Wobec narastającej agresji funkcjonariusze musieli zastosować środki przymusu bezpośredniego.
Od początku dzisiejszej manifestacji policjanci informowali zgromadzonych o obowiązujących obostrzeniach. Gdy rozpoczął się przemarsz dbaliśmy o bezpieczeństwo uczestników wstrzymując ruch pojazdów, aby nie doszło do niebezpiecznych sytuacji.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 22, 2020
Policjanci zareagowali, gdy cześć osób zebranych na ul. Mickiewicxa zaatakowała funkcjonariuszy, rzucając w nich kamieniami i usiłując przerwać policyjny kordon. W celu przywrócenia porządku użyto jednostkowo gazu pieprzowego i siły fizycznej.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 22, 2020
Działania policjantów mają na celu zapewnienie porządku publicznego i są wyłącznie odpowiedzią na agresywne zachowanie części protestujących.
W policjantów ponownie rzucano kamieniami.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 22, 2020
Do tego momentu policjanci występowali bez kasków i tarcz. Prezentowaliśmy pokojowe nastawienie. Wśród manifestujących były osoby, którym taki stan rzeczy wyraźnie nie odpowiadał.
Dopiero w momencie agresji ze strony takich ludzi policjanci wykorzystali wyposażenie ochronne.— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 23, 2020
Jak podaje warszawska policja „efektem nocnych działań jest 15 zatrzymanych osób. Jedna została już zwolniona. Wystawiono 35 mandatów karnych. Kierujemy 89 wniosków o ukaranie do sądu. Ponad 200 informacji będzie przekazanych do inspekcji sanitarnej w związku z naruszeniami obowiązujących obostrzeń sanitarnych”.
Protest przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji zakończył się ok. godziny 2:00.
Źródło: dziennikzachodni.pl / polsatnews.pl